Katalonia to nie Donbas
Wygasanie konfliktu w Barcelonie nie jest na rękę Rosji. Putin liczył, że dzięki niemu boleśnie osłabi Unię.
Rzecznik rosyjskiego prezydenta Dmitrij Pieskow powtarza w ostatnich dniach do znudzenia: spór między Barceloną i Madrytem to dla Moskwy „wewnętrzna sprawa Hiszpanii", w którą „nie zamierza się mieszać".
Ale hiszpański wywiad nie ma wątpliwości, że taka deklaracja to tylko „wierzchołek góry lodowej". Znacznie większa, niewidoczna część działalności Kremla zmierza dokładnie w odwrotnym kierunku: podsycania ruchu separatystycznego.
Wysłannik z Osetii
W minionym tygodniu do Barcelony przyjechał bliski Kremlowi Dmitrij Miedojew „minister spraw zagranicznych" Osetii Południowej (separatystycznego terytorium w Gruzji). Na co dzień wykonuje polecenia jednego z doradców Putina, Władisława Surkowa. Na jego rozkaz założył w Barcelonie „przedstawicielstwo" swojego regionu, które ma „rozwijać więzi międzyludzkie i kulturalne" z Katalonią. Spotkał się także z lokalnymi przedsiębiorcami. Twierdził, że również z przedstawicielami ówczesnych władz regionalnych (Generalitat). Jednak w tym tygodniu, już po powrocie do Osetii Południowej, Miedojew posunął się o krok dalej: jak donosi bliski Kremlowi portal Sputnik, zapowiedział, że uzna niezależną Katalonię, „jeśli wystąpią o to władze tego kraju". Sama Osetia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta